Czwartek
Rano synek nie marudził, że nie chce iść do szkoły.
W szkole rano też ładnie poszedł, bez płaczu. Wczoraj się trochę stresował testem z angielskiego, ale później przestał. Wieczorem trochę nie mógł zasnąć.
ADHD mojego dziecka
Rano synek nie marudził, że nie chce iść do szkoły.
W szkole rano też ładnie poszedł, bez płaczu. Wczoraj się trochę stresował testem z angielskiego, ale później przestał. Wieczorem trochę nie mógł zasnąć.
Rano synek wstał i od razu zaczął mówić, że nie chce do szkoły i dlaczego musi chodzić.
A co jak znów będzie bolał go brzuch.
Właściwie to go trochę boli i nie chce iść. A jak mnie kiedyś bolał to nie poszłam do pracy i zostałam w domu.
Ja swoje - że to obowiązek i trzeba chodzić, że go przestanie boleć i da radę.
W szkole rozmawiałam z Panią. Powiedziała, że wczoraj była masakra, synek płakał i krzyczał, nie mogła sobie poradzić. O ból brzucha i że chce do domu. Nie chciał nic pracować i nic robić. Tylko do domu. Widziała, że próbuje wymóc na niej to, żeby zadzwoniła do mnie. Nie poddała się. W krytycznej chwili jak już nie dała rady zawołała Panią pedagog, która wyprowadziła go z sali i wzięła na górę. Wrócili po 15 minutach i był uspokojony. Niedługo potem wzięła go Pani od integracji sensorycznej, po badaniach niedługo obiad i chwilę popracował i zabrał go tata do domu.
Wczoraj mi syn powiedział, że trochę go brzuch bolał, ale potem przestał. I jak płakał to zabrała go inna Pani na górę i trochę siedział przy komputerze i było fajnie.
Badanie wytrzymał, u laryngologa również.
Na siłę dziś go zostawiłam w szkole, nie chciał zostać, prawie się rozpłakał, ale wyszłam.
Nie dzwonili ze szkoły, jutro spytam, co się działo.
Wczoraj za wytrzymanie badań obiecałam mu lody. Wcześniej już babcia mu kupiła, ale wieczorem mu się przypomniało. Mówiłam mu, że dwóch dziennie nie można. Zaczął krzyczeć i się złościć, bo obiecałam. Nie trafiały do niego żadne moje argumenty, że kupię mu jutro, że nie wiedziałam, że babcia mu kupi. Później ochłonęłam i kupiłam loda. Powinnam od razu tak zrobić, ale oczywiście się zezłościłam najpierw.
Wieczorem już mówił, że nie chce jutro do szkoły. I co jak będzie go znów brzuch bolał.
Pani po szkole mówiła, że wszystko było OK. I jedna, i druga. Że miał jakiś moment słabości, ale ogromna poprawa w porównaniu do wtorku.
Synek też ocenił, że było dobrze. Pracował i w domu też trochę robił zadań, bo obiecałam mu zagrać w piłkę.
Dzień na plus.
Wieczorem dałam mu prócz hydroxyzyny 0,25mg rispoleptu.